Wakacje to moment odpoczynku, ale czy warto odpoczywać od dobrego samopoczucia, braku bólu i lekkości bytu? Pytanie pozostaje otwarte, jednak osobiście przychodzi mi do głowy jedna, (jedyna) odpowiedź. Nie warto. Warto natomiast w wakacyjnym czasie znaleźć tę krótką chwilę, tylko dla siebie.
Chwilę na wyciszenie, relaks i kilka prostych, utrzymujących nasze ciało w dobrej kondycji ćwiczeń. Nie idealnie zrobionych, nie pogłębiających nasze zakresy ruchomości, nie takich, po których poczujesz zmęczenie lub kolejnego dnia zakwasy. Nic z tych rzeczy. Znajdź chwilę na kilka prostych ćwiczeń, takich jak pozycja drzewa (Vrksasana ), głowa krowy (*gomukhasana), kilka skłonów do przodu (ardha uttanasana), cykl virasany, może nawet pies z głową w dół (adho mukha svanasana). A może nawet nie joga, a po prostu kilka delikatnie rozciągających ćwiczeń, które przyjdą Ci spontanicznie na myśl?
Ja uwielbiam ćwiczyć wieczorem na plaży, cichej od braku turystów i głośnej od szumu morza. Uwielbiam usiąść na skale, w żarzącym słońcu w gomukhasanie, zamknąć oczy i zacząć czuć od nowa. Zapach wiatru, morza i gorącej gleby. Ta chwila trwa niedługo, ale sprawia, że wakacje stają się nie tylko eksplorowaniem nowych lądów, ale też zmysłów. Nie chodzi o to, żeby niczym prawdziwy jogin z Indii albo z Polski wstawać wraz ze wschodem słońca i wykonywać tysiąc cyklów Surya Namascar, po których następuje jeszcze pełna, godzinna praktyka zakończona długą medytacją. Można (i efekty są wspaniałe), ale ile z Was (z nas) jest w stanie każdego dnia wakacji poświęcić ten przyjemny, poranny sen w imię wyższych jogicznych celów? Ja zazwyczaj nie.